Prawda nie podlega głosowaniu
Dodane przez Marek-ZZPRC dnia 14.10.2019 20:28:50

 

Prawda nie podlega głosowaniu


Treść rozszerzona

Grupa Azoty Zakłady Azotowe „Puławy” SA postanowiła iść z duchem czasu, w związku z czym - zgodnie z najwyższymi standardami etycznymi (!!!) - postanowiła wdrożyć system sygnalizowania o wszelkich, potencjalnych nieprawidłowościach, związanych z funkcjonowaniem i działaniem Grupy Puławy. Tyle teorii, przejdźmy do praktyki.

 

Fundacja im. Stefana Batorego, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Instytut Spraw Publicznych oraz Związek Zawodowy Solidarność ’80 przygotowały projekt ustawy zbieżny z postanowieniami dyrektywy w sprawie ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa Unii. Zgodnie z założeniami, o których można przeczytać na stronie sygnalista.pl, proponowane przepisy mają pozwolić „sygnalistom” bezpiecznie przekazywać informacje wewnątrz organizacji lub do zewnętrznych organów, powołanych do wyjaśniania potencjalnych nieprawidłowości. Wzmocnione zostanie prawo do zawiadamiania mediów o zagrożeniach dla dobra publicznego. Dyrektywa zabrania represji i wprowadza zabezpieczenia, pozwalające chronić sygnalistów przed zawieszeniem w pracy, zdegradowaniem czy zastraszaniem. Chronione będą również osoby pomagające sygnalistom. Nowe środki wsparcia to m.in. dostęp do bezpłatnej pomocy prawnej, gwarancja anonimowości, ochrona przed oskarżeniami o pomówienia i naruszenie dóbr osobistych, mechanizm wynagradzania i odszkodowań dla sygnalistów zwalnianych z pracy oraz pozostających w sporze sądowym, związanym ze zgłoszonymi przez nich nadużyciami.

 

Kraje członkowskie mają dwa lata na wdrożenie przepisów i to od nich będzie zależało, jak szeroka będzie ochrona w poszczególnych krajach. Polska jeszcze przepisów nie wdrożyła, ale Grupa Azoty Puławy uznała, że będzie liderem i wdroży przepisy na własną rękę. Zgodnie z najwyższymi standardami etycznymi oczywiście.

 

Wypaczenie idei

 

W Grupie Azoty Puławy najwyższe standardy etyczne dotyczące tzw. sygnalistów poznały dotychczas, przede wszystkim, związki zawodowe. Od lat pracownicy zgłaszają nieprawidłowości właśnie związkowcom, ci z kolei starają się zgłaszanymi sprawami zainteresować pracodawcę, a gdy to nie przynosi efektu, informują rządzących i media. Działają zatem zgodnie z przedstawionymi powyżej założeniami pomysłodawców. Jednak nasi związkowi sygnaliści na ogół za swoją pracę dostają od kierującego się najwyższymi standardami etycznymi pracodawcy pozwy sądowe. Okazuje się bowiem, że to co w teorii wydaje się proste, w praktyce musi być poddane rygorom pracodawcy. Nie będzie przecież byle sygnalista sygnalizował faktów, które mogłyby narazić na szwank dobre imię pracodawcy. Dlatego, zanim posłowie przyjmą odpowiednie przepisy, pracodawca zagospodaruje rynek sygnalistów na swój sposób. Na jaki? Opisano to w zarządzeniu nr 8/2019.

 

Przede wszystkim – celem polityki zgłaszania nieprawidłowości jest sprawowanie kontroli (!!!) we wszystkich obszarach działalności GA ZAP, które są narażone na nieprawidłowości. Celem jest więc kontrola! Jakże to nowatorskie i przewrotne w stosunku do tego, czego dotyczy dyrektywa, w której czytamy, że jej celem jest – UWAGA! – ochrona osób zgłaszających zastrzeżenia i podejrzenia z obawy przed działaniami odwetowymi. Zatem dyrektywa ma, zarówno na poziomie unijnym, jak i międzynarodowym, zwiększyć znaczenie zapewnienia zrównoważonej i skutecznej ochrony sygnalistów. Zatem tam, gdzie chodzi o ochronę osób udzielających informacji na temat nieprawidłowości w przedsiębiorstwie, pracodawca za cel główny stawia sobie kontrolę nad zgłaszaniem nieprawidłowości, wypaczając ideę całego przedsięwzięcia. 

 

Dalej czytamy, że w celu osiągnięcia wskazanego celu (tak, tak jest napisane w pkt 2 paragrafu 2) polityka zgłaszania nieprawidłowości jest adresowana do wszystkich pracowników. Powołany zostanie w celu osiągnięcia tego specjalny zespół, który zadba o to, żeby nikt nie wypaczył założonego celu. Zespół ten składać się będzie z koordynatora ds. zarządzania zgodnością w randze przewodniczącego zespołu, szefa Biura Bezpieczeństwa – członka, pełnomocnika ds. etyki – członka oraz prawnika. Dodatkowo wiceprezes odpowiedzialny za obszar będzie doraźnie dopraszał kolejnego członka, w zależności od specyfiki i charakteru nieprawidłowości. I co najważniejsze, zespół podejmuje decyzje większością głosów. Zatem w sytuacji zgłoszenia nieprawidłowości, która dotychczas skutkowała np. pozwem wobec zgłaszającego problem związkowca, zespół zadba o to, by w uczciwym głosowaniu etyka z prawnikiem i koordynatora ds. zarządzania zgodnością, taki problem nie ujrzał światła dziennego. Takiego krnąbrnego związkowca można by wówczas zwolnić na podstawie zarządzenia, a nie kosztownego procesu. Prawda bowiem zostanie przegłosowana w kuluarach, a delikwent, który odważył się zgłosić problem, podlegać będzie kolejnym procedurom tej najświętszej inkwizycji. Paragraf 4 pkt 8 informuje, że jeśli to niezależne i etyczne gremium uzna, że zgłoszenia dokonano w złej wierze, delikwentowi, który dopuścił się zgłoszenia, grożą konsekwencje, w tym można z nim rozwiązać umowę o pracę. Sygnalistom życzymy zatem dużo odwagi i szczęścia, gdy zdecydują się w tym systemie zgłosić nieprawidłowość. Niezbadane są wyroki głosowań mianowanych przez pracodawcę zespołów. 

 

Ciekawe i niebezpieczne jest kolejne uprawnienie, które pracodawca nadaje mianowanej przez siebie komisji. Mówi o tym paragraf 6 pkt 7. Podmiot prowadzący wewnętrzne postępowanie ma uprawnienie w postaci wtargnięcia (w obecności świadków) do pomieszczeń badanej jednostki lub komórki. Ma też prawo wglądu do dokumentów oraz do sporządzania ich kopii, ma pełny dostęp do systemów informatycznych, prawo do przesłuchiwania pracowników, ale też i podmiotów zewnętrznych (ciekawe uprawnienie, bardzo trudne do wyegzekwowania, ale niech próbują), zabezpieczenia dowodów, w tym ograniczania dostępu do pomieszczeń. W praktyce wyobraźmy sobie taką sytuację. Związek zawodowy prowadzi spór z pracodawcą. Postępuje zgodnie z przepisami prawa. Zgłasza spór, powołany jest mediator itp. W tym samym czasie ktoś (tajemniczy sygnalista) wrzuca do czerwonej skrzynki list w sprawie nieprawidłowości w danym związku. Komisja w trybie pilnym zgadza się na przeszukanie pomieszczeń, skserowanie dokumentów, zabezpieczenie pomieszczeń. Tym samym paraliżuje pracę i blokuje spór, uzyskując dostęp do newralgicznej dokumentacji. I robi to na podstawie przyjętych przez siebie przepisów, bardziej restrykcyjnych od obowiązującego w Polsce prawa. Nikt nie ma prawa nadać sobie uprawnień do nieograniczonego dostępu do pomieszczeń i dokumentów na podstawie anonimowych doniesień. Jakiś bardzo stary funkcjonariusz musiał to doradzić, ale sądziliśmy, że tacy już nie pracują w ZAP. To oczywiście tylko teoretyzowanie, ale takie praktyki mogą mieć miejsce na podstawie nadanych sobie samemu uprawnień przez pracodawcę. To potencjalnie bardzo niebezpieczne uprawnienia, rodem z epoki wszechwładnej służby bezpieczeństwa. 

 

Na koniec najważniejsze. Kto się nie podporządkuje nowym zasadom policyjnej polityki przedsiębiorstwa, z urzędu może zostać pozbawiony pracy. Mówi o tym paragraf 8 w pkt 1 – nieprzestrzeganie reguł polityki zgłaszania nieprawidłowości skutkować będzie sankcjami dyscyplinarnymi, w tym stanowi podstawę do rozwiązania umowy o pracę. Co ciekawe, jedynym dokumentem, na który powołuje się pracodawca, jako podstawa prawna wdrożenia tych przepisów jest... Kodeks etyki, w związku z czym, jak na razie, za niepodpisanie tego dokumentu „Oni mogą Panu majstrowi skoczyć tam, gdzie Pan może Pana majstra w dupę pocałować”.