Na spotkaniu reprezentowane były wszystkie związki zawodowe, działające w ZAP, zarząd obecny był w pełnym składzie.

Na początku Prezes Marcin Kowalczyk poinformował, że ponowne uruchomienie instalacji wiąże się z sytuacją na rynku. Dzisiaj nie ma do tego przesłanek. Umowy są przedłużane na podstawie rekomendacji kierowników – przełożonych. Na pytanie, czy tak samo, jak awanse poziome brakarzy udał, że nie rozumie.

Wiceprezes Jacek Janiszek poinformował o uzupełnianiu wakatów, poprzez przesunięcia wewnętrzne. Na ,,swoich” instalacjach zostają tylko najlepsi pracownicy. Remonty realizowane są głównie naszymi ludźmi. Część pracowników sama zgłasza chęć przejścia na inne instalacje.

Członek zarządu Andrzej Skwarek poinformował, że dzisiaj koszt surowcowy naszego kaprolaktamu jest wyższy, niż jego cena na rynku.

Na pytanie kto kupuje dla nas surowce, odpowiedział Jacek Janiszek: Negocjujemy Grupą, kupujemy sami. Instalacja do produkcji kaprolaktamu w Tarnowie pracuje na 90%.

Na pytanie, czy kilkudziesięciomilionowa opłata roczna za tarnowskie logo, to wydatek krytyczny, odpowiedziała wiceprezes Justyna Majsnerowicz: To jest kontynuacja umowy.

Na pytanie, dlaczego w Markuszowie nie można kupić nawozów z Puław, a tarnowskie można, odpowiedział prezes Marcin Kowalczyk: To są decyzje Komisji Europejskiej, w sprawie ceł na nawozy. (Unia zawiesiła cła na ukraińskie nawozy).

Prezes Marcin Kowalczyk zaapelował o wskazanie sposobu wyjścia z zapaści. Z ochotą wskazaliśmy NACJONALIZACJĘ ZAKŁADÓW AZOTOWYCH PUŁAWY, poprzez odebranie Grupie Azoty 51% akcji Puław, darowanych jej w 2012 roku przez Skarb Państwa.

Uzupełniając temat przejść pracowników z zatrzymanych instalacji. Jacek Janiszek poinformował zebranych, że na dniówki mają być oddelegowani pracownicy o najniższych kwalifikacjach, czyli ci, którzy mają zaliczone najmniej egzaminów stanowiskowych. Wszyscy zachowują niezmienione warunki wynagradzania.