Zamiast radiowozu - rower, zamiast telefonu - gwizdek. Od tego zaczyna³a milicja w Pu³awach. Tu jest o pierwszych ludziach, którzy j± tworzyli - mówi Wasilewski. - By³a, jaka by³a, inna nie mog³a byæ. Nie mieli¶my nic do gadania. To by³ teren przyfrontowy, jeszcze wojska sta³y nad Wis³±. Pierwszym komendantem posterunku MO w Pu³awach by³ Józef Tomasik. ¯aden fachowiec. - Zaraz siê zwolni³, bo mia³ gospodarkê i wola³ tego pilnowaæ - krzywi siê Wasilewski.
Stanowisko komendanta by³o wtedy niepewne. Tylko w 1945 r. zmieni³o siê ich a¿ trzech, a do 1952 r. by³o ich siedmiu. Nowi po granatowych Edward Dziadosz zosta³ milicjantem w 1944 r. - Mia³em wtedy 19 lat - wspomina dzi¶. - Dosta³em poniemiecki karabin, amunicjê, pas, przybory do golenia i koc. I z tym poszed³em w ¶wiat. Po kilku miesi±cach dosta³ pierwsze wynagrodzenie - 160 z³otych. Starczy³o na pó³ litra wódki i kawa³ek kie³basy. Posterunek mie¶ci³ siê w przedwojennej, granatowej policji. Spali na s³omie na pod³odze. Ze wsi dostawali chleb i mleko. - Miêso za³atwili¶my z komendantem wojsk ruskich - dodaje. W 1945 r. zosta³ przeniesiony do Garbowa. Tam, w maj±tku Jab³onowskich, powsta³a pierwsza na wyzwolonych terenach szkoleniowa placówka dla milicjantów. Wzorowana na przedwojennej policji granatowej. Z kroniki Listopad 1944 r., a wiêc w chwili powstawania MO w powiecie pu³awskim: • Stan osobowy 4 oficerów, 49 podoficerów, 126 szeregowych • Uzbrojenie: 2 karabiny maszynowe, 70 pepeszy, 115 karabinów, 20 pistoletów TT. • Wyposa¿enie 4 konie, 2 wozy, 1 samochód, 1 motocykl, 30 rowerów • Umundurowanie 17 p³aszczy, 16 mundurów, 16 spodni, 16 czapek, 16 s³u¿bowych trzewików.
• Jak na blisko 180 funkcjonariuszy, 16 butów (8 par) to trochê za ma³o.. - Nierzadko milicjant by³ obdarty, a zdarza³o siê, ¿e boso - dodaje Dziadosz. - Opaska na rêkawie i tyle. W jednej z pierwszych akcji pu³awskiej MO zarekwirowano: • 43 karabiny ró¿ne, 14 pistoletów maszynowych, 3 rkm, 1 pistolet, 30 granatów, tysi±ce sztuk amunicji • 160 litrów bimbru, 50 aparatów przystosowanych do pêdzenia. Przestêpcy w bia³ych ko³nierzykach - Gdzie by³ najlepszy bimber? - zastanawia siê Romuald Wasilewski. - Za moich czasów to okolice Parchatki. A najlepszy by³ u Stacha w Zbêdowicach.
Wasilewski zacz±³ pracowaæ w milicji w 1969 r. - Koledzy mnie namówili - mówi. - W milicji nie¼le p³acili. By³em w wydziale do walki z przestêpczo¶ci± zorganizowan±. Trzeba by³o samemu wyniuchaæ, gdzie mo¿e byæ jaki¶ przekrêt, a pó¼niej szukaæ. To by³y czasy gomu³kowskie. Afera miêsna, skórzana w Radomiu. Na terenie "Azotów” by³a w tym czasie afera blaszana. Wtedy blacha aluminiowa by³a tylko dla instytucji i dla powstaj±cego kombinatu. Do kupienia, oczywi¶cie, te¿ na lewo. - To by³a prosta sprawa - ¶mieje siê Wasilewski. - Trzeba by³o tylko po okolicznych wsiach je¼dziæ i patrzeæ, gdzie siê dachy b³yszcz±. Nie mia³em do czynienia ze zwyk³ymi z³odziejaszkami. To by³y przestêpstwa w bia³ych ko³nierzykach - kradli ludzie na stanowiskach, dyrektorzy, prezesi. Nie tacy, co to gar¶æ gwo¼dzi w kieszeni wynie¶li. Rower i gwizdek Edward Dziadosz przeniós³ siê w 1957 r. do Pu³aw. - Na rewir je¼dzi³o siê rowerem. Mieli¶my motocykl, ale je¼dzi³o nim siê g³ównie w rejon Go³êbia. - ¯a³ujê, ¿e nie przynios³em dzi¶ gwizdka - wzdycha Wasilewski. - No w³a¶nie, taki by³ wtedy system porozumiewania siê - wyja¶nia Dziadosz. - Gwizdka u¿ywa³o siê, jak kto¶ nieprawid³owo przechodzi³ przez jezdniê lub jak siê kogo¶ chcia³o zatrzymaæ, albo by³ to sygna³ wysy³any innym milicjantom na s³u¿bie. Czy reagowali? Pewnie. Gwizdek s³ychaæ by³o bardzo dobrze. - Dzi¶ s± telefony, komputery, auta, a wtedy - co najwy¿ej rower, gwizdek i stara maszyna do pisania - dodaje Wasilewski.
Maria Kolesiewicz ¼ród³o: Dziennik Wschodni
· Napisane przez bosman
dnia 18.03.2006 07:06 ·
0 komentarzy ·
2745 czytaÅ„ ·