Trudne zwi±zki
Powiedzia³em kiedy¶, ¿e mogê jutro obudziæ siê bezpartyjny, ale umrê zwi±zkowcem. Trawestuj±c s³owa Marsza³ka powiedzia³em te¿, ¿e kto nie by³ zwi±zkowcem za m³odu, ten bêdzie ¶wini± na staro¶æ. Bior±c to wszystko pod uwagê, z g³êbokim ¿alem obserwujê to, co siê dzieje na Zak³adach Azotowych ze zwi±zkami zawodowymi i panem S³awomirem Wrêg±.
Dla porz±dku dodam, ¿e z panem Wrêg± ró¿ni nas bardzo wiele. W czasach mojej aktywno¶ci w biuletynie zwi±zkowym Solidarno¶ci ustawiali¶my siê wzajemnie w naro¿nikach i bez lito¶ci ok³adali¶my, ¿e a¿ mi³o. Doprowadzi³o nas to nawet na salê s±dow±. Czemu to piszê? Po to, ¿eby u¶wiadomiæ czytelnikowi, ¿e pos±dzanie mnie o jakie¶ szczególne sympatie dla pana Wrêgi jest, no powiedzmy, ¶mia³e. Pisali¶my o sobie i mówili¶my ró¿ne rzeczy i ro¿ni nas ¶wiatopogl±dowo naprawdê sporo. Nigdy nie s³ysza³em ¿eby kto¶ powiedzia³, ¿e pan Wrêga to cz³owiek z³ych intencji, przedk³adaj±cy dobro osobiste nad dobro innych, czy kolaborant z jakimkolwiek pracodawc±. Zdarza³y siê sojusze, ale nigdy kolaboracja. Nikt te¿ nie twierdzi³, ¿e Wrêga to tchórz i malwersant i ¿e sprzeda³ siê komukolwiek za osobiste korzy¶ci. Co nie jest wcale takie powszechne i oczywiste. Gdyby by³o inaczej, jestem pewien, ¿e podczas obecnego sporu szybko by mu to wyci±gnêli.
Po tym wstêpie przejdê do sedna. To, ¿e Wrêga flekuje siê z zarz±dem, no có¿, taki fach jednych i drugich i nikt siê temu nie dziwi, bo to dzieje siê od lat. Ale to, ¿e do kopania Wrêgi do³±czaj± siê inne zwi±zki zawodowe, to ju¿ jest bardzo dziwne. Je¶li wyp³ywa z g³upoty i nierozumienia rzeczywisto¶ci, to pó³ biedy, gorzej je¶li jest to planowe dzia³anie albo, co gorsza, dzia³anie na zlecenie. Zak³adam ten pierwszy wariant, bo bojê siê my¶leæ, ¿e ludzie zaufania spo³ecznego, wybrani do zarz±dów zwi±zków, ³ajdacz± siê za srebrniki lub nawet za zwyczajne poklepanie po ramieniu i stwierdzenie „swój ch³op”. Niektórzy maj± jak±¶ dziwn± sk³onno¶æ do aspirowania na salony, mimo ¿e nie bêd± tam szanowani. Oni jednak pchaj± siê do pañskiego pier¶cienia. Je¶li zatem panowie zwi±zkowcy nie rozumiej± prostych zale¿no¶ci i zasad to spieszê je wy³o¿yæ:
1) Nikt - poza organami nadzoru i to w ograniczony sposób - nie jest w stanie wstrzymaæ podwy¿ek. Je¶li zarz±d chce daæ, to daje bez wzglêdu na wszystko i nie potrzebuje ¿adnych okoliczno¶ci ani niczyich zgód i popisów. Wystarczy dobra wola albo tylko wola.
2) Wysoko¶æ obecnych podwy¿ek to efekt nieprzejednanej postawy ZZPRC. Jaki na to dowód? Proszê bardzo: w ilu zak³adach pracy, w których dzia³aj± „merytoryczne” zwi±zki zawodowe, mówimy o takiej skali podwy¿ek? No… w³a¶nie, chyba wiele siê nie da wymieniæ. Tylko tam, gdzie postawiono na sztorc kosy, da³o siê wywalczyæ tak du¿o.
3) Nigdy dla zwi±zkowców zarz±d nie jest przyjacielem. Mo¿e i powinien byæ partnerem, ale nie powinno siê dla dobra zak³adu pracy zacie¶niaæ wiêzów przyja¼ni, bo mo¿na siê wzajemnie zadusiæ. Dlatego tak ostentacyjna pro-zarz±dowa postawa zwi±zków zawodowych jest tyle¿ kuriozalna, co szkodliwa dla nich samych, bo jaki pracownik zaufa zwi±zkowcom, co z za³o¿enia maj± go broniæ przed zarz±dem, gdy wie, ¿e pracodawca i zwi±zkowcy s± zblatowani.
4) Czemu zarz±d zmierza do „zabicia” najwiêkszego zwi±zku zawodowego potrafi±cego poci±gn±æ za sob± ludzi? Zak³adaj±c, ¿e takie dzia³anie nie jest nie¶wiadome, to jaki jest cel? Ja widzê dwa: ¿e dziêki takiej eliminacji w przysz³o¶ci nie bêdzie konieczno¶ci dawania kolejnych tak hojnych podwy¿ek, albo cel jest zgo³a inny i powi±zany z wizytami naszego premiera Tuska u Arabów albo z wizyt± Chiñczyków u nas. Podczas obu tych wizyt wytrawne ucho s³ysza³o s³owa chemia.
Podsumowuj±c, je¶li jedynym efektem ca³ego zamieszania jest os³abienie ZZPRC, ¿aden inny zwi±zek zawodowy nie ro¶nie w si³ê, a jedynym beneficjentem jest zarz±d firmy, to nie jest to efekt dobry dla za³ogi, bo zarz±d reprezentuje interesy w³a¶ciciela, a nie pracowników, niezale¿nie od tego, co mówi przez megafony. No có¿, mimo ca³ej zasz³o¶ci historycznej i ró¿nic ideowych pozostaje mi przychyliæ siê do racji pana Wrêgi. A ludziom dajê pod rozwagê, ¿eby czytaj±c gazety oraz portale, zwrócili uwagê jakie s± reklamy i czy napawa to optymizmem obiektywizmu. Pozostaje mi jak zwykle wierzyæ w to, ¿e ludzie s± zdolni do samodzielnej analizy oraz ¿e ci, którzy czynnie uczestniczyli w szykanowaniu kolegów zwi±zkowców, bêd± zdolni do tego by przeprosiæ, je¶li dojd± do wniosku, ¿e byli manipulowani.
¼ród³o: www.slawomirkaminski.pl/ |